Miuosh dalej (dobrze wykorzystana UM'ka ^^' )

Na Miz'a poczekamy, bo tutaj musi być czasóweczka.

Nie mogę się doczekać Tego Miz'a, a walka się przedłuża...
Miz ma czas do 18:00 by napisać sensowną kontrę przed Gutwrench Powerbomb.
Był na forum, więc wiedział zapewne, że musi przygotować kontrę.
Ja już czekać dłużej nie mogę.

Miuosh, post mnie nie porwał.
Stąd, kiedy odbijasz się od lin, by wykonać Mutilated Soul, Anderson pod wpływem przypływu adrenaliny, ma szansę na ładną kontrę.

Słabo Miz. Patrząc na to, jaki post napisał Swagger, muszę uznać że jego wyższość jest tu widoczna.
Sorry Man - "clap", "clap", "clap".
Jednego mniej!
(Chciałam dać końcową czasówkę, ale widząc jak cięzko jest na Ciebie trafić ... ehh.. liczyłam na kreatywniejszą kontrę chociaż)

Czekam na Kontrę Andersona. Do 12:00 jutro.
Po tym czasie, w razie nie pojawienia się postu, Miuosh kontynuuje i pisać może też Swagger.
A jeśli się pojawi.. to czekacie na mnie

Wo WO Wooo O_O
You Know It.

Okay, w takim wypadku, nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć :
Swagger, Miz - KŁ. 300 słów max
SM , FM + Eliminacja.

A Andersonek .. sam wie co.

Co tu [też kobieta]? Deja Vu? Już coś takiego przeżyłem w tym pojedynku... Z tym że wtedy to Ja byłem tym na górze.
Odbiłem pin, lecz to dopiero mały krok ku temu by pozbyć się Swaggy'ego. Zewsząd da się usłyszeć chanty: MIz! Miz! Miz!.. Nie mogę ich zawieść, muszę zebrać resztki swych sił i pokazać temu bucowi kim jest Awesome One. Publika nie cichnie, wręcz przeciwnie, jest coraz głośniejsza. To właśnie dzięki ich wsparciu zdołałem stanąć na równych nogach...
Kątem oka spojrzałem na Swaggera, który chyba nie wieży w to co przed chwilą ujrzał. Rozzłoszczony Jack ruszył na mnie by pokazać swoją wyższość. Jednak w ostatnim momencie zdążyłem się wyprostować i powalić go clothesline'm. Zaskoczony "real american" z hukiem runął na matę, a publika kolejny raz żywiołowo zareagowała. Poczółem jak moimi żyłami popłynęła adrenalina! To Ten moment! Teraz albo nigdy! - Pomyślałem, i od razu całą swą uwagę skupiłem na Jack'u który już otrząsnął się i podniósł z maty. Postanowiłem pójść na żywioł. Wymierzyłem punch z całych sił wprost na czaszkę Swagger'a, który po chwili odwdzięczył się tym samym. Nasze stracie sprowadziło się do wymiany punch za punch. Momentalnie straciłem inicjatywę w tej próbie sił, Swaggy dzięki przewadze fizycznej zaczynał nade mną górować. Musiałem coś szybko coś zrobić zanim będzie za późno...
Szybki Uppercut zachwiał Jack'iem i sprawił że ten odwrócił się do mnie tyłem. Teraz nie mogę próżnować, szybko pochwyciłem go i wykonałem Atomic Drop! Patriota aż upadł na kolana. Wszyscy zgromadzeni zarówno Tu na arenie jak i przed telewizorami, wiedzieli co się za chwilę stanie... Kick-Out DDT dla Swaggy'ego!

Swaggy, pożegnaj się ładnie z publiką bo za chwilę schodzisz z anteny... - Wykrzyczałem do Niego, po czym chwytając jego nogę zatańczyłem wokół niej, po czym zapinając Figure four leglock! Tribute dla Rick'a ożywił LoW Universe którzy zaczęli krzyczeć "Tap Out!"...

______________________________________-
PS. Chujowe, liczę na [nie będę kląć]'a xDD

Ała! To bolało! Mutilated Soul wprost na jego nogi zabolały mnie, nie jego. Przez długi czas nie mogę złapać oddechu - takie akcje właśnie przez podobne sytuacje są niebezpieczne. Nie bez powodu nazywa się je akcjami wysokiego ryzyka. Na szczęście mam czas, by odpocząć, ponieważ Anderson po moim "pocałunku krwi" także potrzebuje chwilę czasu. Po dziesięciu sekundach obydwaj wstaliśmy... W mojej głowie wszystko zniknęło, wszystko, oprócz niego... Widzę tylko ring oraz Mistera... Nasze oddechy stopniowo zwalniają, wzroki krzyżują się, ręce nerwowo drgają. Obaj wiemy, że na dłużej sił nam nie starczy i że trzeba właśnie to zakończyć. Z tą ponurą myślą ruszyłem w jego stronę - on czekał na mnie. Gdy tylko do niego podszedłem, uniosłem dłoń w górę, zachęcając go do klinczu. Blondas z uśmieszkiem akceptował moje zaproszenie - pojedynek nerwów przerodził się w pojedynek siłowy. I to Duper w nim dominuje, jednakże tylko przez chwilę. Tą różnicą siły niweluję trzema mocnymi kolankami w brzuch, które zmuszają mojego rywala do zerwania klinczu. To idealna chwila, by wykonać Dropkick - to właśnie robię. Huk, który temu towarzyszył, usłyszeli chyba nawet fani z "cheap seats". Mój organizm jest na granicach wytrzymałości, muszę wykorzystać ten moment, by maksymalnie odpocząć. Po chwili odpoczynku wstaję, spoglądając cały czas na przeciwnika. Ten próbuje podnieść się z pomocą lin... Jestem za nim. Głęboki oddech, podchodzę do niego, łapię w odpowiednią pozycję i z całych sił wykonuję Evil Suplex! Rozbrzmiał pop publiczności - jednak nie trafił on do nas. Nie do naszych uszu. Resztkami sił wstaję i wychodzę za liny, czekam, aż Mister wstanie. Wstał... Kołysze go, widzę, że ledwo trzyma się na nogach. Uśmiecham się do tego obrazka - czas na ostateczny cios. Wskakuję na liny, odbijam się od nich i... BURIAL! Miuosh i Anderson znokautowani? Nie! Przypinam go, praktycznie nieprzytomny.

-------------------

295 słów według tego licznika.

Oba posty dobre, ale muszę doczepić się jednego - wchodzenie na narożnik i ataki z lin przy match'ach gdzie bierze udział więcej niż 2 zawodników? Zwłaszcza, gdy ma to być akcja kończąca? Gdy Miz stoi i się przypatruje? Zauważcie, że nawet w WWE takie akcje byłyby mocno naciągane. Wzięłam pod uwagę też to, że Miz jest face'm, więc nie będzie jako "cwaniaczek" w takiej sytuacji.
Miuosh napisał posta ładnego i na poziomie. Widać że się postarał. Doczepić mogłabym się braku przecinka czy dwóch...

W związku z powyższym, nie pozostaje mi nic innego, jak zaliczyć posta Miuosh'a, ze względu własnie na ostatnią akcję Andersona. Nie wymagałam dwóch FM, więc wybór ataków był w 100% Hikariusza.

Polak kładzie rękę na ciele swego przeciwnika i mamy wyliczenie do trzech.
No to mamy już finalistów. Miuosh kontra Miz.
Rozpoczniecie od ładnego KŁ.
200 słów.
Porwijcie mnie czymś.
Ofc. wygrana jest teraz poprzez wyjście z klatki, więc bierzcie to pod uwagę.
(postarajcie się jednak, jeszcze w tym poście nie wychodzić)

Na życzenie Pana od jedzenia Matek - Miuosh dalej.